Nasze Mysłowice

WICE czyli ...

rola dowcipów




Mówiąc o kulturze słowa w Mysłowicach, należy pamiętać także o wicach czyli dowcipach.
Ich rola w naszym społeczeństwie jest dosyć interesująca. Po pierwsze świadczą o tym, że społeczeństwo Mysłowic miało i ma duże poczucie humoru. Często ludzie dowcipkowali sobie na różnych spotkaniach, nieraz oficjalnych. Urodziny były dobrą okazją do opowiadania kawałów. Zamiast kłócić się o polityce (a wiadomo każdy ma inne poglądy), opowiadano dowcipy. Zresztą każda inna okazja do "uosprowianio wicôw" była dobra. Dlatego na weselach, chrzcinach i każdej innej rodzinnej uroczystości je opowiadano. Nawet na stypach pogrzebowych, które po części początkowej w której wspominano zmarłego stawały się bardzo wesołą imprezą. Jako dziecko często mnie takie zachowanie gorszyło tu opłakujemy zmarłego a tu radość. Do czasu, kiedy zaczęli odchodzić moi dziadkowie. Wtedy zrozumiałem sens stypy tej wesołej części także. Po całym napięciu związanym ze śmiercią i organizacją pogrzebu podczas stypy "schodzi" to wszystko z człowieka i następuje w pewnym sensie odprężenie, lepsze poukładanie problemów związanych ze śmiercią członka rodziny. A dowcipy, żarty i opowiadanie zabawnych historii życiowych mocno w tym pomaga. Dziś mnie już taka stypa- okraszona dowcipami i śmiechem nie gorszy.
Dowcipy opowiadają wszyscy bez względu na stanowicko i stan. Słyszałem nieraz księży a nawet biskupów jak na spotkaniach (poza kościołem) opowiadali śmieszne historyjki. (Chociaż i homilie z wplecionymi dowcipami także) Prezydentów miast i różnych ludzi wysoko postawionych w hierarchii społecznej. Ale też zwykłych ludzi jeżeli tylko posiadają talent do opowiadania dowcipów, to go ukazują, stając się przysłowiową "duszą towarzystwa". Takich ludzi nazywano w całym naszym regionie wigejcami. Byli tacy wigejce, którzy potrafili jako wodzireje prowadzić nawet wesela i koncerty. Warto przytoczyć w tym miejscu pana Erwina Włoska z Kosztów, który swoim dowcipem i pięknym głosem bawił ludzi na większych imprezach. Zresztą jako kierownik muzyczny zespołu "Kosztowioki" wprowadził zasadę, że podczas koncertów nie tylko się spiewa, ale także opowiada dowcipy. Taką konwencję zespół ten utrzymał do dziś, pomimo, że pan Włosek od kilku lat już nie żyje. Tematyka opowiadanych dowcipów była bardzo różnorodna i obejmowała wszystkie dziedziny życia. Śmiano się z ludzkich wad i ułomności, z źle wykonanej pracy i z leni, z księży, górników, hutników i rolników, górali i goroli, z nauczycieli i bezrobotnych, z małżeństw. Obiektem opowiadanych dowcipów byli biskupi i rządzący krajem, była policja i wojsko, byli grabarze, żywi i zmarli, byli męzczyźni i kobiety. Starzy i młodzi. Także sprawy płciowe. Nawet w swoim specyficznym podejściu do Pana Boga nasi mieszkańcy opowiadali dowcipy o Nim nie, nie wyśmiewający Go, ale stawiający Pana Boga w roli bohatera opowiadanego dowcipu. Słyszałem wiele dowcipów o świętych i niebie. Całe sacrum jest w naszym regionie obiektem dowcipów. Kulturalnych, jednak jak się okazuje konkretnych i śmiesznych. No i oczywiście natychmiast pojawiają się dowcipy komentujące aktualne wydarzenia polityczne i społeczne. Całe mnóstwo. Jedne grzeczne inne wulgarne. W zależności od odbiorcy. Czym były dowcipy? Podkreślają wesoły charakter i pogodę ducha wielu z nas. Ale także podkreślały wielkie poczucie równości między mieszkańcami naszego miasta i całego regionu. Nawet poczucie specjalnej relacji miedzy Panem Bogiem a mieszkańcami Śląska. Dobitnie świadczy o tym dowcip o rozdzielaniu przez Niego języków, kiedy porozdzielał języki narodom, mówi w końcu Ślązakom "a wy bydziecie godać tak jak jo!". Dowcipy były także swoistym wentylem zabezpieczającym przed rozruchami społecznymi. Najwięcej politycznych i to ostrych dowcipów krążyło w PRL-u. Ale w czasach stalinowskich można było za polityczny dowcip iść do więzienia. Bo niebezpiecznie było opowiadać wtedy dowcipy polityczne, rozumiane przez władzę jako szkodzenie państwu. Tak więc i dzisiejsza potrzeba adrenaliny wśród młodzieży ma swój pierwowzór w postaci "uosprowianio wiców" o polityce. Dowcipy odprężały, bawiły, często pouczały. Spełniały wiele zadań. Dowcip powinien był krótki o zaskakującym zakończeniu. Wtedy jest gwarancja, że będzie śmieszył słuchających. Żyjemy w wesołym regionie, gdzie także dowcipy są swoistym dziedzictwem. Pamiętajmy, że radość życia była dla naszych przodków ważna. Nawet przemalowali twarz Matki Boskiej Częstochowskiej na radosną i śmiejącą się do ludzi- było to w Pszowie już w XVIII wieku. Nie wierzycie? Pojedźcie do Matki Boskiej Pszowskiej to zobaczycie jak się śmieje! Jest taka, jacy byli od zawsze mieszkańcy Śląska. A Mysłowice to przecież cząstka tego pięknego regionu.

Materiał opracowany i dostarczony przez :

  • Tomasz Wrona



  •