Tadycyjne Zabawy Dorosłych czyli Hobby
Tomasz Wrona zaprasza
Stare powiedzonko mówi, że "kożdy mo swojigo ptoka". Ptoka czyli zainteresowanie, hobby. Są to swoiste, tradycyjne zabawy dorosłych. Od XIX wieku, kiedy rozwija się w naszych stronach intensywnie przemysł , zaczynają rozwijać się swoiste zainteresowania ludzi. Ponieważ coraz więcej rodzin odchodzi w tamtym czasie od zawodów związanych z rolnictwem, a zaczyna pracę w przemyśle i usługach, zmienia się też czas poświęcony na obowiązki zawodowe. Do pracy iść trzeba, ale oprócz tego można częśc czasu przeznaczyć na rozwijanie swoich pasji. Także na wsiach, które kiedyś otaczały Mysłowice, a dziś są ich dzielnicami obserwujemy poważne zmiany z posiadaniem wolnego czasu. W wyniku reform pruskich ministrów Steina i Hardenberga zlikwidowano na terenie całych Prus (w skład których wchodziły i Mysłowice) zależność lenną. Chłopi za odpowiednim odszkodowaniem dla ziemiaństwa dostali ziemię na własność i wolność osobistą. To także mocno zmieniło ich sytuację- do tej pory dużo czasu spędzali na odrabianiu pańszczyzny a każdą wolną chwilę na pracy na własnym polu. Od początku XIX wieku chłopi otrzymali możliwość pracy wyłącznie we własnym gospodarstwie, a zatem zyskali też więcej wolnego czasu. Do tego masowa edukacja rozwinęła w XIX wieku nasze społeczeństwo intelektualnie. Zrodziło się więc też zapotrzebowanie na hobby. Inne to hobby było dla kobiet, inne dla mężczyzn. Chociaż były też wspólne. Kobiece hobby często wypływało z wrażliwości i dążenia do poprawy estetyki otaczającego świata. Zatem najstarszą formą kobiecego hobby jest chyba haftowanie. W dawnych czasach, gdy taśmy, koronki i inne ozdoby były bardzo drogie, kobiety same sobie haftowały ozdoby. Zarówno te na strojach (na jaklach i zopaskach, szpicach jak i na różnych chustach) jak i na ozdobach domowych, na przykład obrusach czy garniturach, zwanych ibertuchami. Przy czym trzeba pamiętać, że oprócz makatek na ścianie i garniturze często wieszano dawniej obramowanie z haftowanego płótna na ramach drzwi. Kobiety często prześcigały się w kunszcie wykonania i ozdobnych kombinacjach kwiatów- był to wszak powód do dumy i wielu dyskusji. Warto tu przytoczyć znaną w okolicy hafciarkę z Larysza- Rozalię Grzybek czy Anielę Szmajduch z Kosztów, które pozostawiły ogromną ilość wyhaftowanych rzeczy, zwłaszcza strojów ludowych. Oprócz haftowania kobiety często zajmowały się heklowaniem. I to zarówno w formie mini- jak np. serwetki, kołnierzyki, jak i maksi- olbrzymie helkowane firany czyli gardiny. Do tego dochodziła technika wykonywania gardin w postaci wiązania nitek- tworzono siatkę, na której przy pomocy szydełka wykonywano ozdobne wzory. Oczywiście takie rzeczy mógł zrobić każdy- jednak te kobiety najzręczniejsze miały potem zamówienia i z hobby wykształciły dla siebie dodatkowe zajęcie, pozwalające na wsparcie budżetów rodzinnych. W czasach nam bliższych doszło jeszcze jedno hobby- sztrykowanie czyli robienie na drutach. Niejeden sweter, skarpety czy rajtuzy zostały w ten sposób wykonane. Spośród innych zajęc kobiecych dochodzi także wykonywanie kwiatów i wieńców. W każdej dzielnicy naszego miasta można spotkać osoby, które i dawniej i obecnie zajmowały się robieniemm sztucznych kwiatów. Warto przypomnieć np. panie Julię Urbańczyk i Marię Tuszyńską z Kosztów, Zofię Bołdys i Marię Gwóźdź z Morgów oraz Matyldę Paluch z Brzezinki, które wiele godzin spędziły na robieniu sztucznych kwiatów. Kwiaty były wykorzystywane do ozdabiania mieszkań, ram obrazów z postaciami świętych czy galand- dziewczęcych wieńców. Także wśród kobiet rozwinęło się malarstwo, ale nie takie sztalugowe, lecz ozdabiające stroje. Zatem malowanie wstążek, fartuchów i chust też było domeną kobiet. Z dawniejszych czasów najbardziej znanymi były panie Bołdysowa i Gwoździowa z Morgów, a w czasach nam bliższych Monika Derowa z Brzezinki. Jeżeli przypatrzymy się męskim zainteresowaniom, szybko zauważymy inne niż u kobiet podłoże. To zazwyczaj chęć konkurencji, jakiś dreszczyk emocji jest elementem będącym źródłem zainteresowań. Mamy zatem hobby takie jak rozpowszechnione na przełomie XIX i XX wieku współzawodnictwo sportowe. Przy czym najważniejszy był fusbal czyli piłka nożna. Świadczą o tym szybko pojawiające się w Mysłowicach kluby sportowe (w 1906 i w 1909 roku, w 1920 roku w Brzezince, w 1929 roku w Kosztowach). Ale nie tylko. Bardzo duże zainteresowanie było lekką atletyką i sportem ogólnorozwojowym. Oprócz powstających w naszym mieście hal sportowych, zaczęły powstawać organizacje, które zrzeszały ludzi zainteresowanych takimi działami sportu. Wystarczy przytoczyć powstałego w 1903 roku mysłowickim gnieździe Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół", które także oprócz idei sportowych głosiło także idee narodowe. Kolejne gniazdo "Sokoła" powstało w 1905 roku w Kosztowach, w 1912 w Brzezince. Drugim bardzo emocjonującym hobby w okolicy naszego miasta była gra w karty. Dominującą grą był popularny w całym regionie szkat. To gra, w którą (jak mawiał mój wujek) każdy porządny Ślązak powienien znać, a zasady powiedzieć nawet obudzony w srodku nocy. Warto przypomnieć jakie funkcjonowały nazwy kolorów kart: szel, grin, krojc i herc. Do dziś wielu mieszkańców nie zna innego nazewnictwa. Kiedy ktoś używa nazw typu francuskiego (trefl, karo etc.) mieszkańcy naszego miasta mają kłopot. Zwróćmy też uwagę na nazwy kart, które w zasadzie pokrywają się z określeniami stosowanymi w innych regionach Polski. Za wyjątkiem waleta. Ten w całym naszym regionie nosi inną nazwę: dupek. Powszechnie mówi się często np. krojcdupek. Ciekawostką jest to, że do dziś szkat jest bardzo popularny. Nawet odbywają się zawody w tej grze. Z emocjonujących hobby warto też przytoczyć strzelanie. Broń palna stała się w pewnym momencie bardzo popularna. Pojawiła się grupa ludzi, która zaczęła się parać polowaniem czyli chodzeniem na gon. Przytoczyć tu można Teodora Kołodzieja z Dziećkowic, zapalonego myśliwego. Ale i dzisiaj w naszym mieście znam kilku myśliwych. Ale żeby sobie postrzelać nie trzeba było wcale być myśliwym! Naukę strzelania prowadził w pewnym czasie "Sokół" (z myślą o powstaniach). Ale najbardziej popularne były okazje do strzelania podczas odpustów. Wtedy stały szicbudy czyli budy, gdzie można było sobie postrzelać z wiatrówki czyli luftbiksy a przy okazji ustrzelić jakieś maskotki czy kwiatki dla dziewczyny. Ot takie sobie trofeum. Ciekawym a bardzo charakterystycznym sposobem spędzania wolnego czasu była hodowla gołębi. W wielu miejscach naszego miasta na strychach organizowano gołębniki. Czasem budowano odrębne budynki. Tam trzymano gołębie, które dostarczały mięsa (na rosołek dla małych dzieci i delikatne mięso) i emocji. Przecież organizowano zawody w lotach. Jako dziecko pamiętam, że w Kosztowach w sąsiedztwie klubu sportowego było zadaszenie, pod którym stały klatki dla gołębi. Co jakiś czas zjeżdżali się gołymbiorze i przywozili swoje pupile. Zapisywali numery na obrączkach, a następnie pakowali je do specjalnego samochodu, który wywoził gdzieś te ptaki i odbywały się zawody- loty gołębi. Który ptak szybciej wrócił, ten wygrał. Do dziś w mieści żyje wielu hodowców gołębi. Ale nie tylko. W Mysłowicach działają też hodowcy drobnego inwentarza- króliki, szlachetne odmiany kur, gęsi i kaczek i wiele innych zwierzat są obiektem ich zainteresowań. Ich organizacja działa w naszej okolicy już od lat 20. XX wieku. Do dziś zbierają nagrody nawet na konkursach ogólnopolskich. Spośród hobby uspokojających skołatane nerwy można też przytoczyć jeszcze muzykowanie i chodzenie na grzyby. To ostatnie nie tylko dotyczyło mężczyzn. Wspólne dla obu płci były także grupy teatralnych amatorów. Wielki rozkwit tego typu działań obserwujemy od poczatku XX wieku. Dlatego w każdej sali weselnej znajdowała się scena. Widzimy ją np. w sali Ligęzy w Brzezince, Andersza w Dziećkowicach, Machy i Goleśnego w Kosztowach czy w innych salach rozsianych po całym mieście. Wszędzie widzimy sceny, na których grały przedstawienia amatorskie grupy teatralne. Ciekawe hobby. Dziś nie ma takich grup. Zniszczyła je telewizja…
Materiał opracowany i dostarczony przez :